STARA KAMIENICA
Wiekowa jak zamki i podania o wiedźmach
Jakoś dziwnie by było, gdyby miejscowość o nazwie Stara Kamienica nie miała u siebie jakichś ruin. No bo skoro mówi się o niej "stara", wyrazisty w przestrzeni znak dawności bardzo by do niej pasował. Taki dajmy na to... zamek. A w tym zamku książę, z charakteru gwałtownik i okrutnik, który otoczony bandą najemnych żołnierzy i bezrobotnymi rycerzami spod ciemnej gwiazdy hula, napada na swych braci i dostojników kościoła. Rozumem też nie grzeszy, czemu daje wyraz choćby w zbyt pochopnych wyrokach, zwłaszcza... w sprawach gardłowych. Gdy otwiera usta, wydobywa się z nich raczej niepodobny do mowy bełkot, co w rozmówcach wzbudza prędzej śmiech i drwinę niż poszanowanie książęcej godności.
Stara Kamienica jest naprawdę stara
Otóż zdarzyło się, że ów książę, a miał na imię Bolesław II Rogatka, dnia 30 grudnia 1242 r. darował rycerzowi, niejakiemu Siboto Scoffowi spory kawał ziemi i zamek w Starej Kamienicy. Czas świetności budowli nadszedł dopiero w 2 połowie XVI w., gdy zamieniono ją w renesansową rezydencję Schaffgotschów, śląskiego arystokratycznego rodu, którego protoplastą był podobno właśnie Siboto Scoff. W 1758 r. zamek strawił pożar. Nikt go już potem nie remontował, więc stoi sobie dziś w środku wsi, nieopodal późnogotyckiego kościoła Ścięcia św. Jana Chrzciciela i przypomina, że Stara Kamienica jest naprawdę stara. Mówią, że miejscowość korzeniami sięga XII, a może nawet X w.
Zespół dawnej zabudowy
Ruiny zamku są też w położonej na wschód od swej macierzystej gminy Rybnicy. Skrywają się na wzgórzu nad hodowlanym stawem. Smutne trochę jak cała wieś, która pod koniec II wojny światowej była świadkiem jednego z "marszów śmierci", przejścia więźniów z ewakuowanego obozu pracy przy późniejszej, jeleniogórskiej "Celwiskozie", pędzonych przez Rybnicę drogą z Goduszyna. W Rybnicy lub w jej okolicach zginęło wówczas, albo zostało zamordowanych 53 ludzi. Wieś tętniła niegdyś życiem, głównie dzięki tkaczom chałupnikom robiącym w niej cienkie woale. Wszelako nie było tu tak gwarno, jak w pobliskim Barcinku, gdzie w 1887 r. wystawiono zakład zdrojowy stosujący wodolecznictwo. Dziś choć zakładu już nie ma, Barcinek przyciąga włóczykijów, bo też ładnie w dolinie Kamienicy się rozkłada i ma ciekawy kościół św. Michała Archanioła z zespołem renesansowych nagrobków rycerskich oraz ruiny dwóch pałaców, w dolnej części wsi z XVI, w górnej z XIX w.
Na zachód od Starej Kamienicy, w należących do gminy wsiach Mała i Nowa Kamienica zamków nie widać. W pierwszej, gdzie pod koniec XVIII w. rozpoczęto eksploatację rud kobaltu, co wnet okazało się jednak nieopłacalne, jest trochę ładnych domów mieszkalnych o konstrukcji szachulcowej i przysłupowej, podobnie zresztą jak w Antoniowie, Chromcu czy Kromnowie z XVI-wiecznym, drewnianym kościołem św. Jerzego, w drugiej zaś można odwiedzić usytuowany przy drodze do Starej Kamienicy kamieniołom "Biały Kamień", który do 1945 r. był nawet pomnikiem przyrody. Śladem działalności przemysłowej w gminie są też żużlowiska w Chromcu, stanowiące pozostałość działającej we wsi od XIV do XVIII w. huty szkła.
Kto nie gustuje w żużlowiskach, niech wskakuje na rower i czym prędzej gna do Kopańca, gdzie zastanie wyjątkowo dobrze zachowany w regionie zespół dawnej zabudowy. We wsi może pójść do Teatru Ludowego (jeśli akurat coś będą grali), odwiedzić miejscową galerię i pokontemplować chwilę przy kościele św. Antoniego. Na zewnętrznych ścianach świątyni widnieją bowiem bogate, barokowe epitafia świadczące o zamożności niegdysiejszych mieszkańców tej powstałej w związku z poszukiwaniami złota i kamieni szlachetnych wsi.
A propos kamieni, to w górnej części Kopańca znajdują się kamienne wały, bywa że sięgające prawie 5-6 m. Ich geneza pozostaje niewyjaśniona. Jedni mówią, że związana jest z Celtami, drudzy, że z Walończykami, inni jeszcze, że z joannitami, którzy w XIII w. zakupili sobie te ziemie. A wały milczą. W zimie topi się na nich śnieg, a w lecie wygrzewają się jaszczurki. W ogóle lasy nad Kopańcem pełne są tajemnic i ciemnych mocy. Na przykład Babia Przełęcz (647 m), do której zbiega się aż pięć dróg (!) była ponoć miejscem kultowym, a w jej pobliżu, może przy Sowim Kamieniu, znajdowała się pogańska świątynia. Wznoszący się nad przełęczą Ciemniak (699 m) lubiły nawiedzać wiedźmy i zielarki szukające na nim specyfików do swoich mikstur. Lepiej nie bywać tam po zmroku, bo kto wie czy nadal się tam nie włóczą.
Sandra Nejranowska